Misja ratunkowa dla Parnassius Apollo trwa w Czechach

W zeszłym roku naszemu czeskiemu partnerowi ČSOP Hradec Králové udało się oświetlić (nie tylko) ponad hektar gęsto zarośniętego skalistego terenu dla Parnassius apollo, który był pokryty nieprzeniknionymi drzewami i zaroślami o wysokości do 15 metrów. Na tym jednak nasze wysiłki się nie skończyły! Dzięki długoterminowemu wsparciu Fundacji Škoda Auto i partnerstwu z administracją KRNAP, tej zimy udało nam się otworzyć obszar, który jest teraz dwa do trzech razy większy niż niektóre miejsca, w których Apollo wciąż żyje na Słowacji lub w Polsce.

Praca jest naprawdę ekstremalna i niebezpieczna, a w niektórych miejscach trzeba dosłownie czarować na linie. Dzięki projektowi Krakonoš Gardens udało nam się zakupić specjalny sprzęt, który pozwala nam bezpiecznie dotrzeć nawet do najbardziej niedostępnych miejsc.

A to jeszcze nie wszystko. Do tej pory skupiliśmy się tylko na jednej głównej lokalizacji, ale w nadchodzącym okresie zaczniemy przygotowywać drugi dom dla Króla Motyli, który znajduje się w pobliżu. Przeszliśmy również szczegółowo okolicę, mapując występowanie zarówno roślin żerujących, jak i nektarowych, a także okoliczne łąki i potencjalne korytarze, które mogą służyć jako sieć odskoczni dla Apollo. Są to tego rodzaju mikrosiedliska, które pomagają królowi motyli przekroczyć drogę podczas podróży do nowego domu lub partnera. Przypomina to trochę wyobrażanie sobie kamieni, których używasz do przeskakiwania z jednego brzegu rzeki na drugi.

Z niecierpliwością czekamy, aż to miejsce zacznie pachnieć i brzęczeć. W ubiegłym roku odnowione tereny skalne przyciągnęły już różne gatunki kwitnących roślin i owadów, które wcześniej nie miały tu wystarczająco dużo miejsca i światła, w tym na przykład ćmę szerszenia przywiązaną do ostrokrzewów lub Zygaena ephialtes, która była znana po czeskiej i polskiej stronie Karkonoszy tylko z jednego miejsca, chociaż w przeszłości była tu powszechna. A dzięki nowym znaleziskom rzadkich motyli w ubiegłym roku nie ulega wątpliwości, że działania mające na celu powrót Parnassius apollo pomagają przetrwać kilku najrzadszym gatunkom motyli w Karkonoszach, takim jak modraszek nareczniczek i modraszek nareczniczek.

Parnassius apollo, jak nazywa się tego dużego motyla górskiego od imienia boga Apolla, stoi dziś w obliczu wielkich trudności. Jego liczebność gwałtownie spada w całej Europie Środkowej z powodu pogarszających się warunków w jego naturalnym środowisku, na które wpływa zarówno działalność człowieka, jak i zmiany klimatu. Nawet we wspomnianych wcześniej miejscach w Polsce i na Słowacji nie kwitnie, głównie z powodu porzucenia tradycyjnych praktyk rolniczych, w których nadmiar i rozrastanie się roślin były regulowane głównie przez wypas zwierząt. W ubiegłym roku liczebność Parnassius apollo spadła nawet o 90%. Projekt ten może zatem odegrać kluczową rolę w zachowaniu środkowoeuropejskiej puli genowej tego kultowego gatunku i utrzymaniu populacji tego motyla w naszym regionie.

Gąsienice następnego pokolenia Parnassius apollo wykluły się z jaj w hodowli ratunkowej kilka tygodni temu, a teraz są ich setki. Właściwy wylęg motyli może nastąpić w czerwcu, po czym planujemy pierwsze eksperymentalne wypuszczenie samców w karkonoskich miejscach, w których miały miejsce prace terenowe wspomniane w zeszłym roku. Przekształcanie siedliska zgodnie z tak zwanym „ludzkim poglądem” nie ma większego sensu, nawet jeśli jesteśmy przekonani o słuszności naszych wysiłków. Obserwując pewne cechy behawioralne motyli, które mogą one zademonstrować bezpośrednio w terenie, możemy uczyć się na niepotrzebnych błędach i kierować nasze wysiłki we właściwym kierunku.

Nowy dom dla Apollo w Karkonoszach

W czerwcu Karkonosze na krótko stały się domem dla bardzo rzadkiego motyla Apollo. Motyl ten jest reliktem epoki lodowcowej, a jego naturalne środowisko składa się z nasłonecznionych górskich skał z obfitością kwitnących roślin. Zniknął z czeskiej przyrody prawie sto lat temu z powodu utraty swojego naturalnego środowiska. Obecnie motyl apollo stoi w obliczu bezpośredniego zagrożenia nawet w naszych sąsiednich krajach: w słowackich i polskich Karpatach lub austriackich Alpach. Spadek ich liczebności jest również przyspieszany przez zmiany klimatyczne, ponieważ jest dla nich po prostu za ciepło.

Nasi obrońcy przyrody starają się odwrócić ten spadek populacji poprzez zachowanie pierwotnych siedlisk, ale pracują również nad stworzeniem nowych, zapasowych środowisk. Takie miejsce powstało właśnie w Karkonoszach. Od sierpnia 2022 r. prowadzone są intensywne prace mające na celu oczyszczenie skał, które posłużą jako siedlisko zastępcze dla tych kultowych motyli. Wkrótce potem w okolicy pojawiło się wiele kwitnących roślin, a wraz z nimi motyle, takie jak krytycznie zagrożony mały niebieski motyl w Karkonoszach, jaskółczy ogon, purpurowy cesarz i liczne pierścienice.

Nadszedł czas, aby miejsce to zostało przetestowane przez jego przyszłych mieszkańców. W tym celu wypuszczono łącznie 100 samców z programu hodowli ratunkowej, którzy spełnili już swoją rolę reprodukcyjną, aby dożyć tu swoich dni. Dlaczego tylko samce? Gdy każdy samiec zapłodni samicę, nie ma już żadnego celu w hodowli, podczas gdy samice nadal muszą składać jaja dla następnego pokolenia i są niezbędne do utrzymania populacji. Gdyby wypuszczenie nie powiodło się, nic by nam nie pozostało, gdybyśmy wypuścili całą populację. Przed wypuszczeniem motyle zostały ponumerowane markerem, zarówno w celu monitorowania, jak i zmniejszenia ich wartości dla potencjalnych kolekcjonerów.

Nasza metoda wypuszczania wyłącznie samców spotkała się ze sceptycyzmem wkrótce po jej upublicznieniu. Pojawiły się spekulacje, że samce będą poszukiwać samic i opuszczać teren, wypaczając nasze wyniki. Dziś przetworzyliśmy dane z wielokrotnego monitoringu eksperckiego i możemy potwierdzić, że teorie te nie były prawdziwe. Nawet w naturze samce motyli naturalnie wykluwają się kilka dni wcześniej niż samice i muszą na nie czekać. Samce zachowywały się całkowicie normalnie na miejscu przez trzy tygodnie regularnego monitorowania, bez obserwowanych „lotów” poza miejsce i pozostawały dość żywotne przez długi czas.

Motyle wykazywały swoje typowe zachowanie, w tym aktywne patrolowanie, walki terytorialne z innymi samcami, a co najważniejsze, rozprzestrzenianie się po całym terenie i równomierne zajmowanie całego obszaru z częstym kontaktem między sobą. Jest to dla nich kluczowe, ponieważ, jak wielokrotnie obserwowano w praktyce, zjawisko to prowadzi do silniejszego przywiązania motyli do miejsca. Mówiąc po ludzku, ich logika mówi: „Jest tu wiele innych motyli, więc musi być też więcej samic, a to mi się podoba”. Oczywiście w tym przypadku nieco oszukaliśmy biedne samce. Pozytywne wyniki monitoringu wskazują jednak, że Apollos nie połapał się w naszym podstępie.

Podsumowując, monitoring wykazał absolutnie świetne wyniki, więc możemy uznać część projektu dotyczącą zarządzania dorosłymi osobnikami za udaną (choć jeszcze nie zakończoną!). To jednak nie koniec historii, ponieważ nadal należy zapewnić wystarczającą ilość miejsca dla roślin żywicielskich motyli Apollo. Jest to kolejny powód, dla którego nie wypuściliśmy jeszcze motyli w całości; wszystko musi być idealne, aby ten wymagający motyl mógł się rozwijać w Karkonoszach.