Ten post został napisany przez Marię Gezelę i Karolinę Baranowską i zawiera relację z ich wolontariatu LIFE Apollo2020 w Polsce.
Szczerze mówiąc, nie każdy wie, jak wygląda monitorowanie gatunków. Dlatego zamierzamy trochę o tym opowiedzieć. Przede wszystkim przez dwa tygodnie byliśmy wolontariuszami w programie Wolontariat Apollo, który powstał we współpracy z Karkonoskim Parkiem Narodowym i Klubem Przyrodników.
Naszą podróż rozpoczęliśmy pierwszego lipca i poznaliśmy wszystkich, którzy również brali udział w tym programie oraz przeczytaliśmy o biologii Parnassius apollo. Drugiego dnia poznaliśmy Romana, Grzegorza i Dariusza z Karkonoskiego Parku Narodowego i dowiedzieliśmy się od nich wiele o Parnassius apollo. Najpierw odwiedziliśmy Karkonoski Bank Genów w Jagniątkowie, gdzie znajduje się hodowla Parnassius apollo i zobaczyliśmy i poznaliśmy ten proces.
Następnie udaliśmy się do dwóch kamieniołomów „Gruszka” i „Miłek”, gdzie mieliśmy okazję wypuścić na wolność formy imago. Po raz pierwszy trzymaliśmy motyle w rękach. Wszyscy staraliśmy się być dla nich delikatni, były takie piękne i naprawdę wyjątkowe, nie takie jak inne motyle. Trzeciego dnia poznaliśmy wszystkie miejsca reintrodukcji, jak wyglądają, gdzie znajduje się maksimum rozchodników i roślin produkujących nektar. Było jedenaście stanowisk reintrodukcyjnych takich jak: Chojnik, Podzamcze, Sobiesz, Wały Cieplickie, Piastów, Krzyż Jubileuszowy, Góra Szybowcowa, Kamieniołom „Gruszka”, Kamieniołom „Miłek”, Bobrów i Kruczy Kamień.
W czwartek wszyscy pojechaliśmy do Kruczego Kamienia i w końcu mieliśmy okazję nauczyć się metod transektowych i CMR. Był to również nasz pierwszy raz, kiedy łapaliśmy motyle i było to niesamowite doświadczenie, z którego wiele się nauczyliśmy. Następnie udaliśmy się do Karczmy Sądowej w Uniemyślu, która jest stacją terenową Klubu Przyrodników. Wypiliśmy kawę i trochę porozmawialiśmy, poznaliśmy historię odrestaurowania tego miejsca, bo jeszcze kilka lat temu było kompletnie zrujnowane.
W piątek Jacek, Dominika i Ola monitorowali Parnassiusa apollo w Cieplicach, Piastowie, Sobieszu, Podzamczu i na Chojniku. Razem z Karoliną wybrałyśmy się na imprezę Klimatyczne Karkonosze i kolorowałyśmy z dziećmi drewniane magnesy, kolczyki i breloczki przypominające Parnassiusa apollo. Edukowałyśmy je również na temat naszego niezwykłego motyla.
W sobotę monitorowaliśmy Parnassius apollo w Kruczym Kamieniu i był to dla nas ogromny sukces, złowiliśmy 15 osobników, w tym 5 nowych (2 samice ze sphragisem i 3 samce). Po Kruczym Kamieniu udaliśmy się do Bobrowa, gdzie wydarzyła się zabawna rzecz. Postanowiliśmy objechać ten niewielki fragment lasu, ale nie spodziewaliśmy się, że będziemy musieli wspinać się z powrotem, aby dotrzeć do samochodu. W końcu dotarliśmy do samochodu, ale było to bardzo męczące. W niedzielę Jacek, Dominika i Ola pojechali na Krzyż Jubileuszowy i Górę Szybowcową. Ja z Karoliną pojechaliśmy do kamieniołomów „Gruszka” i „Miłek”. Tego dnia pogoda nie dopisała, więc nic nie zobaczyliśmy. Potem musieliśmy pożegnać się z Olą i Dominikiem, ponieważ tego dnia wracali do domu. Tak zakończył się nasz pierwszy tydzień, dowiedzieliśmy się dużo o monitoringu i szczerze o wszystkim od Romana, Grzegorza, Dariusza i Kamili. Bardzo nam pomogli i szczerze mówiąc, są nie tylko świetnymi nauczycielami, ale także zabawnymi i pomocnymi.
Drugi tydzień rozpoczęliśmy od kolejnej sesji monitoringu. Razem z Karoliną pojechaliśmy na Chojnik, Wały Cieplickie i do Piastowa. Jacek pojechał do Sobiesza i Podzamcza. Mimo pięknej pogody nie udało nam się znaleźć żadnego motyla na Wałach Cieplickich, w Piastowie, Sobieszu i Podzamczu. W momencie, gdy trzeba było zakończyć monitoring, znalazłem jednego martwego Parnassius apollo… tuż obok mnie. Była to samica ze sphragisem i miała na skrzydłach numer 298.
Oczywiście nasz dzień nie mógł zakończyć się bez przygód. W drodze powrotnej z Chojnika do samochodu znaleźliśmy owce w tarapatach. Owca zaplątała się w ogrodzenie elektryczne, które musieliśmy wyłączyć i uwolnić. Poznaliśmy też nowe wolontariuszki – Olę, Łucję i Magdę. Do środy chodziłyśmy na monitoring ze stażystkami – Julią i Justyną. Przez chwilę poczułyśmy się jak nauczycielki, bo starałyśmy się opowiedzieć im wszystko o motylu, jego biologii, monitoringu itp.
Czwartek i piątek były dniami wolnymi dla mnie i Karoliny. W te dni mogłyśmy odpocząć i zrelaksować się. Poza mną, bo musiałem obronić licencjat i miałem sporo problemów w drodze powrotnej do Jeleniej Góry, bo był problem ze wszystkimi pociągami do i z Wrocławia. Na szczęście z pomocą przyszła moja mama, która odwiozła mnie do Jeleniej Góry.
W czwartek mieliśmy również okazję nauczyć się kilku rzeczy podczas łapania nietoperzy. To było świetne doświadczenie i wszyscy dobrze się bawiliśmy. W piątek wybrałyśmy się z Karoliną na pieszą wycieczkę. Zrobiłyśmy 16 km i miałyśmy szczęście zobaczyć po drodze cietrzewie. To było szokujące.
Sobota była naszym ostatnim dniem monitoringu, Karolina, Jacek i ja wybraliśmy się na „Gruszkę” i „Miłek”, niestety nie udało nam się znaleźć żadnego motyla. Magda, Łucja i Ola pojechały do Bobrów, Sobiesza, Podzamcza i tam motyli nie było. Ten ostatni dzień był dla nas trudny, ponieważ nasz wolontariat dobiegał końca, ale wszyscy świetnie się bawiliśmy przez te wszystkie dni i było to niesamowite doświadczenie.